sobota, 6 kwietnia 2013

Rozdział 1 :))




 HEJ!

Myślę, że już czas na pierwszy rozdział. Pożyjemy- zobaczymy! :))
Miłego czytania :))

______________________________________________

                  Londyn, 4 kwietnia, godz 12:12.

          Spojrzałam na zegarek. 12:12. Ktoś na "L" o mnie myśli. Na mojej twarzy automatycznie wykwitł uśmiech. Lore- mój przyjaciel, opiekun i najlepszy chłopak na świecie. Był nim. Potrząsnęłam głową, jakbym w ten sposób chciała odpędzić złe wspomnienia.
           Za to skupiłam się na swoim imieniu. Perliz Lazaar. Imię niezwykłe, przynajmniej tak uważała moja babka. Ale przyznam, ja sama nic w tym imieniu nie widziałam. No, może poza idiotycznym brzmieniem.
Ja sama pochodzę z  Polski, a przynajmniej tak się wychowałam. Nie znam prawdziwego miejsca urodzenia, ale tak jest dobrze. 
           Teraz jestem w Londynie, szukam pracy i na dodatek się zgubiłam. Cudny początek Liz, nie ma co!

                   15 minut później

            Szukałam kawiarenki na rogu ulicy, o  nazwie "Pod złamanym preclem". Oryginalnie, nie powiem.
Tym co już na początek, gdy wstąpiłam w plątaninę ulic, przyciągnęło moją uwagę były rozwrzeszczane dziewczyny otaczające piątkę przystojnych chłopaków. Czujecie ten sarkazm? Gdy nastolatki piszczały skakały i prosiły o autograf zajmowały całą uwagę jak się domyśliłam, boysbandu. Nie znam się na tym, wbrew pozorom można raczej powiedzieć, że jestem osobą cichą, lubiącą książki i nie umiejącą wrzucić piłki do kosza. No cóż, nie byłam zbyt popularną osobą. Trudno się dziwić. Ale posiadałam zmysł obserwacji. Umiałam wyczytać prawdę z oczu, ocenić szczerość w słowie i co najważniejsze wykryć fałszywego człowieka. To doświadczenia mnie tego nauczyły. 
             Spojrzałam na chłopaków. Wyglądali na około 19, 20 lat. Po chwili doszłam do wniosku, że nawet mogłabym się z nimi zakolegować. Uśmiechnęłam się pod nosem. Jeszcze raz spojrzałam na boysband i spotkałam się ze spojrzeniem szaro-niebieskich oczu. Zmieszana spuściłam wzrok. Nigdy nie ulegałam chłopakowi, nie wtedy kiedy go nie poznałam. Delikatnie podniosłam oczy. Znowu. Do trzech razy sztuka, prawda? Znów. Ilustrował mnie wzrokiem.
             Szłam dalej, nie chcąc pokazać jakie emocje wywołało we mnie to spojrzenie. W sumie to sama nie wiedziałam. Mieszaninę sympatii, zdziwienia, zaskoczenia i poirytowania. A także radości można powiedzieć, takiej miłej odmiany zdumienia.
             Idąc rozmyślałam, jakie to niezwykłe, że jeszcze się nie przewróciłam. Normalnie magiczna moc Londynu! Przeszłam dalej, albo raczej chciałam, ale zamiast tego runęłam, jak długa na brukowany chodniczek. Poprawiam swą wcześniejszą wypowiedź. Londyn nie jest magiczny. On po prostu czekał na taki cholerny moment aby upokorzyć mnie przed jak największą ilością osób. Próbowałam się podnieść, próbowałam zrobić to z resztką godności, jeżeli w ogóle można w tej sytuacji o takowej mówić. 
             W końcu podniosłam się na kolana i dziękowałam niebu i ziemi że nie wpadłam w kałużę.
Nagle gdzieś koło siebie, po prawej usłyszałam głos.
-Nic Ci nie jest?-Tak się wystraszyłam, że o mało co nie przewróciłam się ponownie. Ustałam na nogach tylko dzięki temu, że chwyciłam się ramienia chłopaka.
-A tak w ogóle to jestem Louis. Louis Tomlinson.- Powiedział, a jego oczy skrzyły się ze źle ukrywanego rozbawienia. Spojrzałam na niego. Byłam zbyt zirytowana by odpowiedzieć normalnie, zirytowana, ze nadal przy mnie stoi, że nadal zwraca na mnie uwagę tłumu.
-Och, fajnie! Tylko się nie zdziw, że nie krzyczę i nie piszczę, że przedstawił mi się LOUIS TOMLINSON, ale ja Cię po prostu nie znam!- ucięłam pogawędkę i wyminęłam zdezorientowanego chłopaka.
-Ale ja- nie dane mu było dokończyć- chciałem się tylko przedstawić..
Zniknęłam już za zakrętem. Oparłam się o niziutki, ceglany murek. 
-Dlaczego zawsze muszę ranić ludzi, dlaczego?- wyszeptałam, a po moim policzku spłynęła jedna, maleńka łza..



2 komentarze:

  1. Świetnie świetnie;)
    Jakie było to miłe, ze Louis jej pomógł.
    Mam nadzieję, że znowu się spotkają < 3
    Powiadom mnie o nowym.

    http://love-is-the-most-important.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. *-* 1 rozdział a ja się wciągnęłam,piszesz genialnie. Perliz jesteś prawie taka sama jak ja (wywracanie to nasza działka xD) Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział :D
    +dodaję do obserwujących.

    OdpowiedzUsuń